wtorek, 13 sierpnia 2013

Pobożne życzenia - rozdział 6

 Od rana przygotowywałam się na wesele. O 9 wyszłam od fryzjera z rozpuszczonymi, falowanymi włosami. Potem pomalowałam sobie paznokcie na jasny, brokatowy kolor. Gdy tak siedziałam i upiększałam moje dłonie spojrzałam na sukienkę, która wisiała na drzwiach. Miała niewielki dekolt i  cienkie ramiączka. Moja kiecka sięgała mi przed kolano i na dodatek była w moim ulubionym kolorze - granatowym. Może nie była to najpiękniejsza kreacja, ale gdy stanęło się w niej pod światło - niesamowicie się mieniła. 
        Na wesele pojechałam z moimi pięćdziesięcioletnimi rodzicami.
- Kochanie, nie wypada chodzić samej na takie imprezy. Powinnaś znaleźć sobie jakiegoś mężczyznę. - mama zaczęła ten temat już w samochodzie. Przewróciłam oczami. Odkąd rzuciłam Krystiana moja rodzicielka potrafiłaby rozmawiać tylko o tym, jak ważny jest mężczyzna w życiu kobiety. Całe szczęście tata wziął moją stronę i kazał żonie skończyć temat. Reszta drogi upłynęła nam w ciszy.
     Po ceremonii w kościele goście przenieśli się do sali weselnej. Gdy tylko tam weszłam zaparło mi dech w piersiach. Sala była bardzo przestronna i ładna, ale całość uzupełniała najpiękniejsza dekoracja jaką kiedykolwiek widziałam. Kolorami przewodnimi była biel oraz kolor niebieski w najróżniejszych odcieniach. Zasłony, kwiaty, zastawa na stołach, obrusy i inne dekoracje wprowadzały w zachwyt. Rozejrzałam się po gościach i zauważyłam, że nie tylko na mnie wnętrze sali zrobiło takie wrażenie. Ludzie z zachwytem obracali się, chłonąc każdy detal wystroju. Para młoda bardzo się postarała.
    Okazało się, że na stołach poustawiane są karteczki z imionami i nazwiskami. Gdy okazało się, że nie będę siedzieć przy mojej rodzinie, trochę się zmartwiłam, bo mimo wszystko bardzo ją lubiłam. Gdy siadłam na swoje miejsce spojrzałam na wizytówki po obu mich stronach. Po prawej miała siedzieć Joanna Tarczyk z osobą towarzyszącą. Kiedy odczytałam wizytówkę po mojej lewej stronie oniemiałam. Zamknęłam oczy i otworzyłam je po chwili. Nic się nie zmieniło. To samo imię i nazwisko. Zaklęłam szpetnie w myślach. Obok mnie miał siedzieć mój sąsiad z naprzeciwka - Adam! To robiło się naprawdę dziwne. " Ja to mam szczęście" - pomyślałam z ironią.
     Po chwili przyszedł i siadł na swoje miejsce. Kiedy mnie zauważył zrobił zaskoczoną minę. Otaksowałam go wzrokiem. W garniturze wyglądał zabójczo.
 - Cześć. - powiedział. Wymamrotałam odpowiedź. - Nie wiedziałem, że tu będziesz.
- I vice versa. - odparłam
-Pięknie wyglądasz w tej sukience.
- Dzięki. - Zaczerwieniłam się trochę. Każdy komplement jest mile widziany, nawet od niego. Potem żadne z nas nic nie powiedziało.
   Po toaście i pierwszym daniu orkiestra zaczęła grać. Przetańczyłam kilka piosenek z różnymi ludźmi i wróciłam zmęczona do stołu wtedy, gdy zaczęli grać wolniejsze kawałki. Wypiłam duszkiem szklankę napoju. Po chwili przyszedł Adam i usiadł na krzesło, również zmęczony, ale uśmiechnięty. Po chwili spytał niespodziewanie:
- Zatańczysz ze mną?
 Spojrzałam na niego niedowierzająco i odparłam.
- Zdecydowanie nie.
- No proszę. Jeden taniec. Co ci zależy?
- Jestem zmęczona. Muszę odpocząć - próbowałam się wymigać.
- To za 5 minut zatańczysz ze mną?
 Westchnęłam i potwierdziłam. Adam zadowolony nałożył sobie ciasta i zaczął jeść. Po jakimś czasie, gdy ( jak na złość) zaczął lecieć wolny kawałek, mój sąsiad wstał i spytał oficjalnie, ale z nutą rozbawienia:
- Zatańczysz ze mną? - I wyciągnął rękę. Wstałam, chwyciłam rękę i poszliśmy na parkiet. Robiłam to z niechęcią, ale nie dałam po sobie tego poznać.  Stanęliśmy na środku i zaczęliśmy tańczyć.  Po chwili wirowaliśmy w rytm muzyki. Goście poodsuwali się i w końcu tańczyliśmy po środku koła, utworzonego przez zachwyconych uczestników wesela. Nie miałam pojęcia, że Adam potrafi tak tańczyć. Akurat wtedy, gdy piosenka się skończyła staliśmy tak blisko siebie, że myślałam, iż mnie pocałuje. Chyba jednak pamiętał co mówiłam na temat całowania, bo zrobił krok do tyłu, odchrząknął zmieszany, pokłonił się i podziękował za taniec. Zrobiłam to samo. Nasza 'widownia' zaczęła klaskać. Zrobiłam się czerwona na twarzy, bo dopiero teraz się zorientowałam, że wszyscy goście i państwo młodzi na nas patrzyli. Gdy już się wszyscy uspokoili, poszłam z Adamem do naszego stolika i jednym łykiem wypiliśmy zawartości swoich szklanek.
 - Nie wiedziałam, że tak nieźle tańczysz. - pochwaliłam go.
 - Dzięki. Jeszcze wiele o mnie nie wiesz. - zrobił tajemniczą minę, która mnie rozśmieszyła -  Ty też byłaś niczego sobie.
- Ledwo za tobą nadążałam! - Nie wiem co się dzieje. Jeszcze 5 minut temu go nienawidziłam, a teraz sobie normalnie rozmawiamy! Chociaż nie.. nadal go nienawidzę. - Nie myśl tylko, że nie jestem już na ciebie zła.
- Kurde, Iza. Ile czasu zamierzasz się na mnie gniewać? - wiedziałam już, że go wkurzyłam.
- Skąd mam wiedzieć? Tego co między nami zaszło nie zapomnę tak łatwo.  - warknęłam. Wspaniały nastrój prysł jak bańka mydlana.
- Świetnie. Siedź tu sobie i dalej się fochaj. - powiedział. Widziałam, że ledwo hamował złość. - Mam już ciebie dosyć. Serio nie wiem co mi się w tobie podobało. - Powiedziawszy to poszedł gdzieś. " Jeny, chciałabym, żebyśmy w końcu zrozumiał. Nie lubię go. Musiałby się bardzo postarać, żebym go z powrotem polubiła." - pomyślałam zła.
    Gdy spacerowałam wolnym krokiem po parkingu pełnym samochodów zobaczyłam jak Adam rozmawia z jakąś dziewczyną. Nagle oboje zanieśli się śmiechem. Nie wiem czemu, ale poczułam nagłą zazdrość. Czyżbym coś czuła do niego? Nagle objął dziewczynę w pasie, moim zdaniem za nisko opuścił rękę, więc nie trzymał dziewczyny w pasie tylko za tyłek (celowo?) i poszli do sali weselnej. Stanęłam i zaczęłam się zastanawiać. Przecież jeszcze 5 minut temu zależało mu na mnie, a teraz podrywa inną lafiryndę? Czy zapomniał o mnie tak szybko? Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem i zaśmiałam się. Chyba on zaczął mi się podobać. Wbrew mojej woli. Przecież gdyby mi się nie podobał nie byłabym o niego zazdrosna, nie? Rozweselona również wróciłam do sali. Reszta imprezy szybko minęła i zanim się obejrzałam już z niej wracaliśmy. Razem  z Adamem próbowaliśmy się unikać, chociaż nie udawało nam się to cały czas. Mama nadal podekscytowana moim tańcem z nieznajomym (Według niej nieznajomym. Nie miałam siły ani ochoty jej tłumaczyć, że to mój głupi sąsiad) prawdopodobnie planowała w myślach nasz ślub. Tata też był zainteresowany Adamem. Dam sobie uciąć rękę, że rozmyślał już wspólny wypad z nim na ryby. Całe szczęście kiedy powiedziałam rodzicom, że ten chłopak mnie nie interesuje uspokoili się. Gdy dotarłam o 5 rano do domu, resztkami sił przebrałam się w piżamę, padłam na łóżko i natychmiast zasnęłam.


8 komentarzy:

  1. Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award. Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://keepcalmanddontforgettobeawesome.blogspot.com/2013/08/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Koperta z pieczątką ZUS, PIS i USC.

    Z głębin R'lyeh macha do Was macką sam Wyelki Cthulhu! Z przyczyn technicznych, a ode mnie niezależnych (te paskudne gwiazdy, tfu, tfu!!!) ja sam nie mogę Was zje... zmackać, ale oto głoszę rozwiązanie wszystkich problemów! Ocenialnia Tako rzecze Cthulhu, prowadzona przez moich zaufanych Przedwiecznych!

    Ocenialnia Tako rzecze Cthulhu (pomackamy.blogspot.com) zaprasza każdego spragnionego porządnej, wyczerpującej oceny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne to opowiadanie. Zapraszam do mnie http://przyszopceuszatych.blogspot.com/ + obserwujemy ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, dawno nie czytałam twojego opowiadanie, dziś sobie o tb przypomniałam, to jest boskie, kiedy beda dalsze części.
    Tak bardzo mi sie podoba<3 jest fajnie pisane, nie przynudzasz, cały czas się cos dzieje <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam
    Twój blog został usunięty z kolejki na Ostrzu Krytyki ze względu na brak notki w ciągu dwóch miesięcy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest cudowne! :D wszystkie 6 rozdziałów. Fajnie napisane i zabawne (szczególnie spodobał mi się opis fryzury w scenie z kurierem). Lekko i przyjemnie się to czyta. Co prawda niektóre reakcje są zbyt mocne i przesadzone ale to nie przeszkadza i da się nad tym popracować. Chyba że taki charakter zaplanowałas dla bohaterów :) jeśli tak to się nie czepiam :P
    No ale jest jedna duża wada, przestałas pisać ;__;
    Cieszę się że znalazłam tego bloga i mam nadzieję że kiedyś coś Cię tknie, wejdziesz tu i zaczniesz na nowo pisać i publikować :3
    Pozdrawiam Maykammi May

    OdpowiedzUsuń